niedziela, 8 lipca 2012

Sewastopol

Budzik. Piąta rano. Przecież mam urlop. Jak to możliwe, że wczoraj spontaniczny wypad do Sewastopola wydawał mi się fantastycznym pomysłem?? Po co mi widzieć Sewastopol, skoro mogłam wstać o 9.00 i przeleżeć cały dzień na plaży... Takie myśli kłębiły mi się w głowie tamtego poranka.
A teraz oceńcie sami czy było warto...

 Sewastopol przede wszystkim słynie z Floty Czarnomorskiej, niestety nie mam na jej temat wiele do powiedzenia, widziałam tylko z promu - okręty wydały mi się bardziej zardzewiałe niż groźne.

Flota Czarnomorska z oddali

Pod pomnikiem Nachimowa - legendarnego admirała 

Marynarz
Na obrzeżach Sewastopola jest zatoka kozacka. Plaża jest nazywana dziką, choć jest zatłoczona, mało wygodna, bo kamienista (to nie takie małe, przyjemne kamyczki jak w Eupatorii) ale jaka śliczna!!!
Ech...te klify i wysepki, i morze takie wielokolorowe- od  soczystej zieleni po szafir...
Widok jak z obrazka
A podrasowany to w ogóle jak z obrazu;))





A samo miasto?? Bardzo rosyjskie- rosyjskie flagi powiewają nie tylko na  wielu budynkach ale też na samochodach mieszkańców. Duże i zdecydowanie bogatsze niż reszta Krymu. Miasto pomników, a może nawet miasto pomnik (ma radziecki tytuł Miasta Bohatera)- broniło się dzielnie dwa razy, w czasie wojny krymskiej i w czasie II wojny światowej. Nie da się mówić o historii Krymu pomijając obronę Sewastopola.

Na nadmorskim deptaku oczywiście turystycznie. Ale z rozmachem. Jałtę bije na głowę.



 Miejscowy festiwal folklorystyczny;))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz