Budzik. Piąta rano. Przecież mam urlop. Jak to możliwe, że wczoraj spontaniczny wypad do Sewastopola wydawał mi się fantastycznym pomysłem?? Po co mi widzieć Sewastopol, skoro mogłam wstać o 9.00 i przeleżeć cały dzień na plaży... Takie myśli kłębiły mi się w głowie tamtego poranka.
A teraz oceńcie sami czy było warto...
Sewastopol przede wszystkim słynie z Floty Czarnomorskiej, niestety nie mam na jej temat wiele do powiedzenia, widziałam tylko z promu - okręty wydały mi się bardziej zardzewiałe niż groźne.
|
Flota Czarnomorska z oddali |
|
Pod pomnikiem Nachimowa - legendarnego admirała |
|
Marynarz |
Na obrzeżach Sewastopola jest zatoka kozacka. Plaża jest nazywana dziką, choć jest zatłoczona, mało wygodna, bo kamienista (to nie takie małe, przyjemne kamyczki jak w Eupatorii) ale jaka śliczna!!!
Ech...te klify i wysepki, i morze takie wielokolorowe- od soczystej zieleni po szafir...
|
Widok jak z obrazka |
|
A podrasowany to w ogóle jak z obrazu;)) |
A samo miasto?? Bardzo rosyjskie- rosyjskie flagi powiewają nie tylko na wielu budynkach ale też na samochodach mieszkańców. Duże i zdecydowanie bogatsze niż reszta Krymu. Miasto pomników, a może nawet miasto pomnik (ma radziecki tytuł Miasta Bohatera)- broniło się dzielnie dwa razy, w czasie wojny krymskiej i w czasie II wojny światowej. Nie da się mówić o historii Krymu pomijając obronę Sewastopola.
Na nadmorskim deptaku oczywiście turystycznie. Ale z rozmachem. Jałtę bije na głowę.
Miejscowy festiwal folklorystyczny;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz